piątek, 21 kwietnia 2017

Od Virginii do Belli

Kolejny dzień dostawy i dotrze do nas kolejny Njubi. Na początku drażnił mnie napływ świeżego mięsa, ale z czasem zaczęłam dostrzegać, że ma to sens. Żeby wszystko funkcjonowało jak należy do Strefy musieli przybywać nowi ludzie, napędzając miejscową gospodarkę. Spojrzenie dość przedmiotowe, ale zazwyczaj się sprawdzało. Jeśli każdy znał swoje miejsce i zależny od niego obowiązek, wszystko funkcjonowało jak należy.
- Robin! - przewróciłam oczami na widok Alexandra, który biegł w moją stronę ze swoją rozwianą czupryną.
- Czyżbyś znowu coś znalazł? - burknęłam niezbyt grzecznie, schylając się, żeby z mniejszym trudem zawiązać sznurówki ciemnych adidasów. Kiedy się podniosłam, zauważyłam, że chłopak przygląda mi się z uśmiechem.
- Nic nowego - potrząsnął szybko głową, łapiąc mnie za rękę, którą szybko mu wyrwałam.
- Idź sobie macaj inne Streferki - moje prychnięcie tylko go rozbawiło.
- Może później - mruknął i już miał dodać coś jeszcze, ale rozległ się ostry dźwięk syreny, sygnalizujący dotarcie Pudła, a wraz z nim Świeżaka. Odgłos był okropny, a w połączeniu ze skrzypieniem zardzewiałych mechanizmów sprawiał, że na samą myśl o nim zaczynała boleć mnie głowa. Spojrzałam na bruneta i niemal w tej samej chwili rzuciliśmy się w stronę windy towarowej, która właśnie zrównała się z poziomem podłoża Strefy. Jak miałam w zwyczaju, przepchałam się przez tłum ludzi, tłoczących się wokół Pudła i po otwarciu klapy przyjrzałam się siedzącej w rogu dziewczynie. A dokładniej dziewczynie i psu, dużemu owczarkopodobnemu stworzeniu, które tuliło się do Njubi.
Z niewielką pomocą Alexandra, zeskoczyłam do środka, ostrożnie podchodząc do brunetki i jej zwierzaka. Nie wyglądał na groźnego, ale nauczyłam się mieć szacunek do czworonogów.
- Cześć, wszystko w porządku? - przechyliłam głowę, lustrując wzrokiem jej osobę. Pies po chwili wahania podszedł do mnie, z ciekawością obwąchując moje spodnie, dlatego podrapałam go za uchem.
Skinęła głową, wciąż oszołomiona po jeździe.
- Jestem Robin - uśmiechnęłam się, czując nagły przypływ sympatii do właścicielki psiaka. - Potrzebujesz jeszcze chwili?

Bella? Nie zabij mnie, przepraszam, że tylko tyle ;d

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz