Zapadła całkowita ciemność która nieustannie próbowała porwać ciche dźwięki wracając do mojego umysłu z co raz większą siłą niż kiedykolwiek. Szczerze mówiąc nie miałam jakich kolwiek szans a kolejna nieudana próba ucieczki by skończyła się wyrokiem śmierci. Pierwszy raz mogłam przyznać że to co właśnie zrobiłam było kompletnie nie przemyślane do końca - chciałam sprawiedliwości dającą mi wolność jak i pełne prawo do normalnego życia. Unormowania ich zasad do mojej jedynej prośby wydawało się dla większości moich analiz nie wykonalne. Aż do czasu kiedy ciemność wypełnił jasny odcień czerwieni ukazując wnętrze obiektu w którym przebywałam większość mojego czasu od ostatniego buntu, wszystko zrozumiałam. Właśnie w tej chwili wszystkie wspomnienia wróciły z wielkim bólem rozprzestrzeniającym się po każdej komórce mojego ciała które nie mogło już wytrzymać większego napięcia. Leżała tam cała sparaliżowana próbując rozpoznać obiekt w którym się znajdowała - pod plecami mogłam wyczuć zimną podłogę przypominającą mi jedynie o chłodnym powietrzu w zimę a ściany były zabezpieczone metalowymi piratami odbijającymi światło neonów. Wtedy doszłam do wniosku że znajduję się w niejakiej windzie, głęboko pod ziemią, o której tak wszyscy rozmawiali. Z zamyślenia przetrwało mnie delikatne szturchnięcie w ramię, od razu odwracając wzrok ujrzałam przed sobą ogromne zwierzę z wręcz złotą sierścią patrząc na mnie z niewyobrażalnym strachem w oczach. Niestety od tamtej chwili całość mi się urwało a przed oczyma miałam jedynie realistyczny sen o horrorze z przeszłości który teraz był jedynie rzeczywistością w postaci dreszcz'a.
Obudziłam się przez ogromny ból dobiegający z górnej części ciała - razem zlewając się z wyczerpanie i bezsilnością był on trzy razy gorszy niż wcześniej. Czułam jakby ktoś bez żadnej czułości zażywać mi otwartą ranę na barku wyrządzoną przez strażników przy ostatniej próbie ucieczki.
-Krwawiłaś, musiałam to obejrzeć abyś przypadkiem nie zaraziła się czymś lub złapała jakąś poważną infekcję.- usłyszałem kobiecy głos dobiegający z niedaleka, lecz co sekundę mogłam usłyszeć jak ta oto sobą zbliżają się do mnie co raz szybciej. Z ciekawości powoli otworzyłam oczy lecz oślepiające mnie światło które leniwie się przedzierało przez okno uniemożliwiało mi to, przy następnej próbie ostrożniej powtórzyłam całość. Swoimi niebieskimi tęczówkami zaczęłam się rozglądać. Nade mną stała jakaś brunetka zbyt bardzo zajęta swoim zajęciem aby zauważyć że już wstałam - wyglądała na jedną z nas. Jedną różnicą było to że jej skóra była bardziej spalona niż u nas, przebywających przez cały czas pod ziemią z daleka od słońca. Nadal przyglądając się brunetce zauważyłam również że w lewej dłoni trzyma dość zakrwawioną szarą szmatką a jej mina wskazywał jedynie niepokój.
-Nie jest chyba aż tak źle?- syknęłam z lekko zachrypniętym głosem przy następnym kontakcie igły z skórą, próbując się skupić na czymś innym niż bólu.- Gdzie się teraz znajdujemy?- zapytałem się wypuszczając delikatnie powietrze przez usta aby trochę się rozluźnić.
-Lepiej się nie ruszaj bo będzie mocno boleć.- odpowiedziała dość stanowczo patrząc na mnie. Aż ode chciało mi się zadawać kolejne pytania dotyczące naszej lokalizacji.- Już kończę.- dodała po chwili zanim igła znów przebiła moją skórę.- A nie chcemy stracić kolejnego strefera tym bardziej po jego pierwszego dniu pobytu w labiryncie.- dodała mierzyć mnie chłodnym wzrokiem który przeżywał mnie aż na wylot. Nie mogłam zrozumieć jej nietypowego zachowania - pomagała mi, a wyglądała na niezadowolony z swoich działań. Nic nie rozmawiała a jak już coś powiedziała to jedynie były to odpowiedzi na moje pytania po których w moim umyśle się rodziły kolejne nowe pomysły na rozmowę nawet jeśli by trwała ona niesamowicie krótko. Zimne traktowanie innych osób wcale nie różniło się od mojego ale przynajmniej miałam jakieś poczucie humoru, może beznadziejne ale je miałam.
-Lekarzem to ty chyba nie jesteś.- rzekami z nutką sarkazmu wrednie się uśmiechający w stronę dziewczyny z widocznym bólem na twarzy który nie chciał opuścić mojego wyczerpanego ciała. Ta nawet nie zareagowała na moje słowa usiadając na drewniane krzesło obok łóżka na którym właśnie leżałam. Widocznie zbytnio nie interesowała jej moja osoba bo ostatecznie zaczęła czytać jakąś starą książkę pokrytą kurzem z nie zbyt zadbają czerwoną okładką.
-Przepraszam że ci przeszkadzam ale jak tutaj trafiłam? Gdzie się teraz znajdujemy? I kim do cholery jesteś?- co każde kolejne pytanie mój głos stawał się co raz głośniejszy a frustracja na samą myśl o tym że nie dostanę odpowiedniej odpowiedzi zaczęła przejmować nade mną kontrolę. Nie wytrzymywałam chciałam dostać satysfakcjonującą odpowiedź ale patrząc na brunetkę wiedziałam że jej nigdy nie dostanę. Ta cała sytuacja zaczęła mnie przerasta nie tylko fizycznie a psychicznie - próbowałam wszystko sobie jakoś ułożyć w tych skłębionych myślach lecz to jest jak układanie puzzli do których nie ma nawet pasujących części. Nic nie pasowało jedynie teoria na temat dreszcz'u i ich planów dotyczących tak zwanych labiryntów. Z tego całego myślenia wyrwało mnie głośne dyszenie zmierzające w moją stronę - był to złoto włosy czworonóg z czarnym pyskiem który tak samo jak ja znajdował się w windzie. Delikatnie przeczesałam jego sierść opuszkami palców na karku aby następnie zacząć drapać to wielkie psiaki pod pyskiem.
-Przestraszyłeś mnie wcześniej.- szepnęłam z uśmiechem zakładając kosmyk ciemnych włosów spadających mi na twarz za ucho.
<Virginia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz