sobota, 11 marca 2017

Od Virginii do Alexandra

Przymknęłam oczy, czując na policzkach delikatny podmuch wiatru. Ciepłe muśnięcie na skórze sprawiło, że poczułam chęć oprzeć głowę o pień drzewa i zasnąć, zapominając o problemach. O zagadkach Stwórców, Labiryncie i całej tej górze klumpu.
Właśnie dziś miał przybyć do nas kolejny sztamak. Nowa osoba, której życie ulegnie drastycznej zmianie, zostanie niemal zniszczone. Nie będzie miał już możliwości powrotu, Pudło nie ruszy się nawet na milimetr, dopóki ktoś będzie w nim siedział. Następny niezbyt trafny kawał pikolonych Stwórców.
Bezmyślnie sunęłam palcem po wgłębieniach w korze drzewa, czekając na sygnał. Dźwięk zawiadamiający o przybyciu zaopatrzenia i nowego Strefera.
Jakby czytając w moich myślach rozległo się głośne buczenie, a ja mimo iż byłam na nie przygotowana, podskoczyłam do góry. Wycie syreny zdawało się dobiegać z każdego zakątka Strefy, a jej przeszywający odgłos sprawiał, że miałam ochotę strzelić sobie w głowę.
- Virginia! - przechyliłam się, żeby spojrzeć na osobę, stojącą pod gałęzią na której siedziałam. Prawie nikt nie zwracał się do mnie po imieniu, nie lubiłam tego. Delikatnie ujmując.
Deanna zadarła głowę, tupiąc nogą ze zniecierpliwieniem.
- Wiem, słyszałam - wciągnęłam głośno powietrze, odpowiadając dopiero po dłuższej chwili.
Odpowiedziało mi warknięcie.
- To złaź na dół, musisz przywitać nowego Strefera. Albo Streferkę.
Miałam ochotę zostać tu, na górze, byleby zirytować bardziej brunetkę, ale wiedziałam, że ma rację. Moim obowiązkiem było powitanie osoby i sprawienie, że jej wizyta w Strefie nie skończy się po kilku dniach.
Zgrabnie zeskoczyłam na ziemię, mrucząc pod nosem z wyraźnym niezadowoleniem i podążyłam za Deanną, kierując się w stronę Pudła. Dźwięk syreny ucichł, co znaczyło, że winda dotarła. Wokół wejścia skupiło się około dwunastu Streferów. Na razie było nas tylko tylu.
Może to i dobrze, tylko garstka nas miała takiego fujowego pecha.
Kiedy chłopcy rozsunęli pokrywę moim oczom ukazała się siedząca w kącie postać. Brunet obejmował rękami swoje kolana, a kiedy podniósł wzrok, zmrużył oczy.
No tak, słońce.
Zeskoczyłam do środka i bez wahania wyciągnęłam ku niemu dłoń.
Większość z nas dostawała szału na początku, on wydawał się spokojny. Nie wiedziałam, jak zareaguje po wyjściu z Pudła.
- Siemka sztamaku, miło mi cię poznać - uśmiechnęłam się z pozorną wesołością. - Witaj w Strefie.

Alexander? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz